Duda, 12.08.2020

 

Duda wygrał wybory, ale nie przestał kłamać. Jego plany na drugą kadencję to kwintesencja jego prezydentury

 

Andrzej Duda marzy, by na koniec jego drugiej kadencji zobaczyć Polskę zjednoczoną. Stwierdził, że po wyborach powinniśmy cieszyć się ze „zwycięstwa polskiej demokracji”, a on sam będzie pełnił funkcję „niezależnego arbitra”.

Andrzej Duda udzielił wywiadu dla „Gazety Polskiej”, w którym ponownie powtarza znane od pięciu lat formułki. Narodowe zjednoczenie, wspólnota, niezależność – to wszystko u prezydenta owszem, istnieje, ale w sferze słów.

Pomoc TVP? Duda wygrał sam

Nie inaczej jest tym razem. W wywiadzie dla „Gazety Polskiej” Duda między innymi zachwyca się „zwycięstwem polskiej demokracji”, jakim jego zdaniem były wybory prezydenckie. Według Dudy oznaką owego zwycięstwa jest to, że „miliony Polaków biorą udział w wyborach”. Tym samym spłaszcza jednak wymiar demokracji do samego aktu wyborczego. Frekwencja to nie wszystko – liczy się też to dzieje się podczas kampanii. Czy zwycięstwem polskiej demokracji jest fakt, że za jednym kandydatem stoi cały aparat państwa, a telewizja zwana publiczną nie udaje nawet obiektywizmu, szkalując dzień w dzień głównego kontrkandydata?

– Żadna telewizja nie jest w stanie wygrać wyborów za kandydata – stwierdził Duda. Prezydent jest przekonany, że wygrał dzięki swojemu programowi i swojej osobowości.

– Wybory wygrywają uczciwość i wiarygodność konkretnej osoby oraz jej program. W tych wyborach byli kandydaci, którzy mieli jasny program, i byli tacy, którzy nie pokazali, jaki mają plan dla Polski. Ja ten program miałem i mam, i będę go realizował – stwierdził Duda.

W wywiadzie dostało się opozycji. W odpowiedzi na pytanie o postawę KO, która chce zbadać ważność i prawidłowość wyborów, Duda uznał, że „część opozycji się pogubiła” i zmierza „w stronę alternatywnej rzeczywistości”, co utrudnia dialog.

– To smutne, że ta część opozycji w Polsce nadal nie potrafi uszanować decyzji, jakie Polacy podejmują w wolnych wyborach – stwierdził prezydent.

“Niezależny arbiter” marzy o zjednoczeniu

Duda oczywiście wychwala obecną władzę. Rząd PiS nazywa „wiarygodnym”. Twierdzi, że Polacy „uwierzyli, iż z rządzącymi można się na coś umówić i to zostanie spełnione”.

– Można powiedzieć, że nasz obóz polityczny przywrócił wiarę wielu rodaków w demokrację, w to, że to oni, Polacy, decydują o tym, jak prowadzone są polskie sprawy – rozpływa się prezydent.

Na pytanie o rekonstrukcję rządu, Duda odpowiedział wymijająco, że nie zamierza ingerować w ów proces. Ale niezależnie od zmian, deklaruje, że nadal będzie sprawował „funkcję niezależnego od zawirowań partyjnych arbitra”. Pytanie, czy rzeczywiście kiedyś nim był – warto tu przypomnieć słynną wypowiedź Margaret Thatcher o tym, że jeśli ktoś musi zapewniać, że jest damą – to nie jest.

Marzeniem Andrzeja Dudy jest oczywiście wspólnota, zjednoczenie narodowe, koniec podziałów.

– Nie ukrywam, że jest moim wielkim marzeniem, abyś my za pięć lat, kiedy moja druga kadencja dobiegnie końca, byli bardziej zjednoczeni i umieli współdziałać wokół tych spraw, które są dla nas najważniejsze, jak: bezpieczeństwo, utrwalenie wzrostu gospodarczego oraz ochrona najważniejszych wartości, wokół których zawsze potrafi my się zjednoczyć – rzekł Duda. Wygląda jednak na to, że muszą one przyjść same z siebie, bo on sam niekoniecznie sprawdza się jako osoba niwelująca podziały.

Źródło: Gazeta.pl

 

 

 

crowdmedia.pl