Ziobro, 09.01.2020

 

Ziobro u Rydzyka: „Grodzki złamał konstytucję, zapraszając Komisję Wenecką”. Ministrowi wszystko się pomyliło

Zbigniew Ziobro stwierdził w telewizji Trwam, że zaproszenie Komisji Weneckiej przez marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego było nadużyciem. Fakty mówią jednak co innego. Komisję dyskredytował też prokurator krajowy Bogdan Święczkowski, mówiąc, że zasiada w niej przedstawiciel Rosji. Zapomniał, że jest w niej również jego kolega

 

„W świetle polskiej konstytucji marszałek Senatu Tomasz Grodzki nie miał prawa poprosić Komisji Weneckiej o wydanie opinii na temat nowelizacji ustaw sądowych. […] Doszło do nadużycia” – przekonywał w „Rozmowach Niedokończonych” Telewizji Trwam 8 stycznia 2020 minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

 

Ziobro najwyraźniej pomylił narracje. Zaproszenie do Polski Komisji Weneckiej nie ma nic wspólnego z prowadzeniem polityki zagranicznej i polską Konstytucją. Taki argument podnosili politycy PiS, by dyskredytować wizytę marszałka Grodzkiego w Brukseli 8 stycznia.

O tym, kto może zwracać się do Komisji Weneckiej z prośbą o wydanie opinii, pisaliśmy w OKO.press 7 stycznia, w kontekście wypowiedzi zastępcy Ziobry Michała Wójcika.

Przypomnijmy. Decyzję podejmuje sama Komisja, której członkiem od 1992 roku jest także Polska. Zgodnie z zasadami jej funkcjonowania o opinię mogą ją poprosić przedstawiciele danego państwa – rządu, parlamentu lub głowa państwa. Poza nimi także organy Rady Europy oraz inne międzynarodowe organizacje, np. Unia Europejska.

Argument o „nadużyciu” Grodzkiego to kolejna manipulacja przedstawiciela rządu PiS.

Po pierwsze, zgodnie z art. 8 Regulaminu Senatu, Tomasz Grodzki reprezentuje izbę wyższą polskiego parlamentu. A zatem jest tego parlamentu przedstawicielem, uprawnionym do zaproszenia Komisji, co uczynił pod koniec grudnia 2019.

Jego kompetencje potwierdziła sama Komisja, akceptując zaproszenie i zapowiadając wydanie opinii na temat tzw. ustawy dyscyplinującej w trybie pilnym.

Podobnie jak Grodzki postąpił w 2015 roku ówczesny Minister Spraw Zagranicznych Witold Waszczykowski. Wówczas jako przedstawiciel rządu poprosił Komisję Wenecką, by zbadała „reformę” Trybunału Konstytucyjnego. Skończyło się to dla niego nie najlepiej, o czym piszemy poniżej.

Sprawozdawcy Komisji Weneckiej odwiedzą Polskę już 9-10 stycznia.

Grodzki zaprasza

Marszałek Grodzki wezwał Komisję wkrótce po tym, jak otrzymał pismo od wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej z 19 grudnia 2019. Věra Jourová apelowała w nim do najwyższych władz RP o przerwanie prac nad tzw. ustawą dyscyplinującą sędziów.

„Zachęcam wszystkie organy państwowe, by nie kontynuowały prac nad nowym projektem, dopóki nie przeprowadzą niezbędnych konsultacji z zainteresowanymi stronami” – napisała w liście.

Jourová wezwała polskie władze zwłaszcza do rozmów z Komisją Wenecką Rady Europy.

Na jej pismo niezwłocznie odpowiedział Tomasz Grodzki.

Zapewnił wiceprzewodniczącą KE, że Senat dopilnuje, by ustawa była procedowana w sposób przejrzysty i zgodny z prawem, a także dogłębnie skonsultowana z partnerami w Polsce i za granicą. Wkrótce potem, 30 grudnia, wysłał do Komisji Weneckiej list z zaproszeniem do Warszawy.

Komisja ma wydać opinię w sprawie tzw. ustawy dyscyplinującej, zwanej też kagańcową. Projekt przegłosowany przez PiS w Sejmie 20 grudnia, po 29 godzinach chaotycznego „poprawiania” zakłada m.in. drastycznie poszerzenie odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów.

Za podważanie statusu sędziów powołanych z udziałem neo-KRS mają im grozić kary.

Zaproszenie Grodzkiego trafiło do Komisji Weneckiej 2 stycznia 2020. Jako że senacka komisja sprawiedliwości po raz pierwszy zajmie się projektem już na posiedzeniu 7-8 stycznia, Komisja postanowiła przygotować opinię w trybie pilnym. Zostanie sporządzona przez ekipę sprawozdawców, którzy odwiedzą Polskę 9-10 stycznia.

Zwykle Komisja przyjmuje opinie na sesjach plenarnych, które odbywają się cztery razy do roku. W pilnych sprawach może jednak zrobić to wcześniej, a na „plenarce” jedynie poprzeć wcześniejsze ustalenia. Najbliższa sesja plenarna zaplanowana jest na 20-21 marca 2020.

Komisji wizyty w Polsce

Komisję Wenecką w grudniu 2015 roku zaprosił do Polski były minister spraw zagranicznych PiS Witold Waszczykowski. Wkrótce po odwiedzinach w Warszawie, na sesji 12-13 marca 2016, Komisja przyjęła opinię miażdżącą dla „reformy” Trybunału Konstytucyjnego przeprowadzonej przez rząd PiS.

Uznała, że:

  • prezydent Andrzej Duda musi zaprzysiąc trzech sędziów wybranych przez Sejm VII Kadencji;
  • TK nie powinien orzekać o konstytucyjności ustawy na podstawie przepisów tej samej ustawy;
  • publikacja wyroku TK z 9 marca 2016 (Trybunał uznał nowelizację ustawy o TK za niekonstytucyjną) – to „warunek konieczny” wyjścia przez Polskę z kryzysu konstytucyjnego.

Rząd Prawa i Sprawiedliwości tę opinię zignorował.

Decyzję Waszczykowskiego o zaproszeniu komisji ostro krytykowali koledzy z partii, w tym prezes Kaczyński. Sam Waszczykowski zapewniał, że opinia nie jest dla Polski wiążąca, a Komisja działa stronniczo. Tłumaczył, że gdyby sam jej nie zaprosił, i tak zostałaby na Polskę „nasłana”.

Komisja Wenecka w kolejnych latach kilkakrotnie odwiedzała nasz kraj, by badać reformy PiS:

  • jeszcze w kwietniu 2016 „nasłało” ją Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy, by przyjrzała się nowelizacji ustawy o policji, która zwiększyła możliwość inwigilacji obywateli;
  • październiku 2016 Komisja znów badała reformę TK (na wniosek Sekretarza Generalnego RE Thorbjørna Jaglanda), by sprawdzić, czy rząd zastosował się do opinii z marca;
  • Zgromadzenie Parlamentarne RE w maju 2017 poprosiło ją o ocenę zmian w prawie o prokuraturze;
  • październiku 2017, również na wniosek Zgromadzenia Parlamentarnego, badała „reformę” sądów powszechnych, SN i KRS.

Każda z opinii była krytyczna wobec zmian wprowadzanych przez rząd PiS. Ten jednak konsekwentnie nie wcielał w życie uwag Komisji.

Jak działa Komisja Wenecka

Komisja Wenecka, a właściwie Europejska Komisja na rzecz Demokracji przez Prawo, to organ doradczy Rady Europy – międzynarodowej organizacji zrzeszającej 47 krajów, z siedzibą we francuskim Strasburgu. W skład Komisji wchodzi ponad 100 ekspertów w dziedzinie prawa konstytucyjnego i międzynarodowego.

Komisja powstała w 1990 roku, gdy w państwach Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polsce, dokonywały się przemiany ustrojowe. Rada Europy chciała w ten sposób zapewnić tym krajom instytucjonalną pomoc w czasie transformacji. Dziś Komisja pełni rolę międzynarodowego prawnego think-tanku. Obraduje na posiedzeniach plenarnych cztery razy do roku, w Wenecji.

„Proszę pamiętać, że w skład Komisji Weneckiej wchodzą też przedstawiciele takich wspaniałych demokracji jak Rosja czy Białoruś, więc opinie wydawane przez Komisję Wenecką także należy przez ten pryzmat oceniać. W tym wypadku na pewno nie można ich brać pod uwagę” — komentował w TV Trwam prokurator krajowy Bogdan Święczkowski.

Najwyraźniej zapomniał, że członkami Komisją są też dwaj przedstawiciele Polski. W latach 2016-2018 funkcję tę sprawował prof. Bogusław Banaszak – przychylny PiS ekspert, m.in. autor opinii prawnej dla Biura Analiz Sejmowych na temat kryzysu wokół TK.

Po jego śmierci w Komisji Weneckiej zastąpił go wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. Od 2016 roku zasiada w niej także Mariusz Muszyński – wiceprezes TK i sędzia „dubler” – jako członek-zastępca.

Głównym zadaniem Komisji jest doradztwo w sprawach konstytucyjnych. Na wniosek danego państwa, organów Rady Europy lub organizacji międzynarodowych Komisja powołuje grupę sprawozdawców, którzy doradzają krajowym władzom przy pracach nad zmianami w prawie. Na podstawie ich konkluzji sekretariat Komisji sporządza opinię o zgodności projektu ze standardami demokracji i prawami człowieka.

Komisja nie może nakładać sankcji na państwa łamiące demokratyczne standardy; jej opinie nie są prawnie wiążące. Jedyną dostępną jej metodą wywierania wpływu jest dialog.

 

OKO.press