Boni, 22.12.2019

 

NA ŚWIĘTA I NOWY ROK – ATUTY WOLNEJ POLSKI

Michał BoniMichał Boni,

 

Warto podsumować mijający 2019 rok. I zobaczyć, z jakimi atutami, siłami i nadziejami wchodzimy w 2020. Jest ich siedem, siedem możliwości i szans dla Wolnej Polski.

Po pierwsze.

Mamy wspaniałe społeczeństwo obywatelskie.

Rozwija się ono nieustannie, jest obecne coraz powszechniej nie tylko w dużych miastach, o czym świadczą protesty w sprawie #WolneSądy, zorganizowane w prawie 200 miejscowościach. Mijający rok pokazał mocną solidarność środowisk zawodowych zagrożonych autorytarną machiną PiS. Wielki strajk nauczycielski (szkoda, że bez dalszego ciągu, bez trwałej akcji współdziałania nauczycieli, rodziców, samorządowców i uczniów) oraz protesty sędziów i prokuratorów broniących niezależności sądownictwa i praworządności – to wyraz odwagi i świadomości, czym jest godność i wolność. Jedną z najsilniejszych formacji społeczeństwa obywatelskiego – są środowiska kobiece, walczące, myślące o przyszłości, bliskie życiu codziennemu polskich kobiet i prawu wyboru stylu i sposobu życia.

Ale również – od 2019 roku siły i znaczenia nabierają ci, którzy otwarcie (i otwarcie w polskiej rzeczywistości – faszystowskich ataków na LGBTI) mówią o swojej odmiennej orientacji seksualnej. I ci, którzy ich bronią widząc w tej obronie nie kalkulację polityczną, ale sumienie – i wagę obrony wszystkich praw każdego człowieka. Mobilizacja przed każdym Marszem Równości, nawet jeśli grozi to atakami „nazioli”, jak to było w Białymstoku – pokazuje rosnącą siłę odwagi w obronie podstawowych praw i wolności.
Wsparciem dla ducha wolności są wypowiedzi Agnieszki Holland oraz Olgi Tokarczuk. To ważne mieć za sobą – w świecie upadku autorytetów i zwycięstwa jednodniowych celebrytów – głos tak ważnych i mądrych osób.

Wsparciem dla ducha wolności i prawdy był film braci Sekielskich, a szczególnie dziennikarstwo Tomka Sekielskiego.

Wsparciem dla niezależnych inicjatyw obywatelskich było i jest działanie Rzecznika Praw Obywatelskich, niestrudzenie ujmującego się o każdego pokrzywdzonego, a równocześnie pokazującego potrzebę debaty strategicznej o przyszłości (projekt Adama Bodnara – Polska 2035).

I nawet przegrana w wyborach do Senatu Pawła Kasprzaka z Obywateli RP, nie rozniosła się echem jako upadek sił obywatelskich. Tym bardziej, że są w walce o demokrację „ulicznicy” z Obywateli i KOD-u, ale jest także niezwykle sprawna „Akcja Demokracja”.

Po drugie.

Mamy Senat i profesora Grodzkiego, nowego Marszałka Senatu, nową twarz w polityce, świeżą, racjonalną i jednoznaczną w ocenie sytuacji.

Senat ma niezwykłe zadanie. Nie zmienia całkowicie procesu legislacyjnego, ale zdejmuje z siebie odium machiny totalnie uległej woli Prezesa. Będzie to widać, gdy zaczną się senackie prace nad tzw.ustawą kagańcową – i nadzieja w tym, że Senat zniszczy prawnie tego potwora totalitaryzmu wobec sędziów.

To Senat właśnie może pokazywać, co to znaczy demokratyczny namysł nad projektami. Może pokazywać, co to znaczy we współczesnej demokracji – uczestnictwo obywateli w procesach decyzyjnych organizując senackie wysłuchania publiczne w ważnych sprawach czy tworząc panele obywatelskie i eksperckie z zadaniem odpowiedzi na kluczowe dla Polski pytania. Można w tej Izbie zacząć rozmawiać prawdziwie o przyszłości kraju: o praworządności, o przyszłych samorządach, o demografii, emeryturach i równowadze generacyjnej, o wyzwaniach cyfrowych, czy o najważniejszych dziś wyzwaniach – uczciwych odpowiedziach na kryzys klimatyczny.

To, co ważne – to utrzymać spoistość opozycji w Senacie i dobrze podzielić się zadaniami, także budować mosty i współpracę z tymi, którzy myślą inaczej i są w innym obozie rozumienia świata i Polski. Jakieś małe choćby próby przełamywania polaryzacji, wysiłki na rzecz wspólnych projektów – to wyzwanie, które przed marszałkiem Grodzkim stoi jako dodatkowe.

To oznacza, że w polityce trzeba pójść dalej – poza anty-pisowski język, poza wyłącznie anty-pisowską tematykę. Senat może być dobrym laboratorium takiego myślenia i takich prac.

Po trzecie.

Czeka nas rekompozycja sceny politycznej w Polsce.

W Sejmie jest mnóstwo nowych twarzy i indywidualności. Polityczek i polityków myślących zupełnie inaczej, choćby ze względu na doświadczenia życiowe i wiek. Myślę, że w perspektywie dwóch lat dokonają się tam wielkie zmiany. Ula Zielińska z Zielonych, która wróciła z Wielkiej Brytanii, by walczyć o swoją Polskę. Magda Biejat z Lewicy, która przeszła szkołę w Stoczni Kuby Wygnańskiego i rozumie sprawy społeczne w nowoczesny sposób, choć dała plamę przy głosowaniu sejmowym nad wprowadzeniem do porządku obrad ustawy represyjnej (19 grudnia). Franek Sterczewski z Koalicji Obywatelskiej, animator akcji protestacyjnych w Poznaniu, rowerzysta, upominający się o jakość transportu publicznego, ale i upowszechniający zmianę naszych zwyczajów w poruszaniu się. To przykładowe osoby i przykładowe postawy. One i inni – mogą nadać nową dynamikę Sejmowi tak, by: nowoczesność, jednoznaczność, bliskość sprawom zwykłego człowieka stały się prawdziwymi kompasami opozycyjnego działania. Do tych młodych – dołączyć mogą starsi, otwarci na współpracę mimo różnic – bo to jest klucz.

Na razie nie jest to łatwe. Widać olbrzymie ożywienie sporu między lewicowością a liberalizmem. Tak, jakby wyłącznie ekspresja tożsamości ideowej była kluczowa. I oczywiście, jest niesłychanie ważna!!!

Ale nie może, nie powinna przesłaniać całkowicie celów i wyzwań cywilizacyjnych takich, jak: demokracja w Polsce, reguły praworządności, walka z kryzysem klimatycznym, zapaść demograficzna, szanse i zagrożenia masowej roli nowych technologii, niepewności zatrudnienia, brak mieszkań, dysproporcje regionalne, nierówności społeczne i próba znalezienia ich niwelacji w postaci rozwoju pełnej gamy usług publicznych (w tym edukacji z funkcjami wyrównawczymi i otwarciem na przyszłość).

Dzisiaj już nic nie da wyzywanie się od „lewaków” czy „neoliberałów”. Trzeba przedyskutować i przepracować doświadczenie polskiej transformacji – nie wyrzucając oczywistych i wspaniałych osiągnięć, ani nie wypierając się, że nie było negatywnych efektów, skutków – w postaci wykluczeń, nierówności, traumy wynikającej z rozpadu do tej pory bezpiecznego świata (w którym brak wolności nie przez wszystkich był dostrzegany). Wszystko ma swoją miarę – także ocena osiągnięć 30 lecia.

Rozmowa na te tematy jest niezbędna, jeśli chcemy zbudować nową scenę polityczną i siły demokratyczne współpracujące ze sobą mimo wszystkich różnic i odrębnych podmiotowości.

Sejmowi, po tej rekompozycji, potrzebna będzie w obrębie obozu demokratycznego – wspólna praca nad kluczowymi problemami. Zacząć trzeba od ich wskazania….

Po czwarte.

Nie ma jednego obrazu młodego pokolenia, ale znaczenie Młodych będzie rosło.

Są różne grupy, przekonania, plemiona. I jest polaryzacja, wielkie różnicowanie i dzielenie się. Różnicowanie się nigdy nie jest niebezpieczne, lecz skrajne dzielenie się – uniemożliwia dialog i współpracę.

Ale z żywej młodości wyłaniają się nowe mody i poważne ruchy. Kto, jeszcze rok temu, pomyślałby o takiej skali Młodzieżowego Strajku Klimatycznego i Polce ze Śląska, która zabierała głos na COP25 w Madrycie. Kto jeszcze rok temu pomyślałby, że są w Polsce miejscowości, gdzie chłopaki z Technikum Informatycznego budują sygnalizatory smogu, które łączą siecią, by można było zbierać dane, analizować je i ostrzegać mieszkańców (w miejscowości, której nie stać na zakup za 300 tys.złotych urządzenia do pomiaru smogu oferowanego przez Inspektorat Środowiska).

Młodzi są różni. I ci, którzy jak Mata przedstawiają w fantastyczny sposób zachowania i postawy swojej grupy – „patointeligencja”. Głupie były te opinie, że to bananowa młodzież – formułowane jak za czasów Gomułki. Bo to po prostu młodzi, jakaś ich część dramatycznie poszukująca czegoś, samej siebie, wyrazu odrębności. Kluczem do zrozumienia Młodych jest dostrzeganie u nich głodu tożsamości i podmiotowości. I to nie starsi mają znaleźć formę i wyraz tej podmiotowości. Młodzi muszą to zrobić sami. Im mniej, z naszym paternalizmem będziemy się w to wtrącali – tym lepiej. Ale też musimy mocniej zacząć uczyć się ich świata. Tym bardziej, że kto wie, czy nie jest tak, że największym edukatorem Młodych jest YouTube, a nie – rodzice, telewizja, Kościół, szkoła….

Dlatego ważne jest, by Młodych wciągać w świat, w wyzwania, w zadania – dając im wolne pole i odpowiedzialność. Może ci, dzisiaj najmłodsi – naprawdę w końcu wyprą generację „Solidarności”, która nieprzerwanie, z małymi retuszami i kooptacją niektórych młodych, rządzi od 1989 roku.

Po piąte.

Jesteśmy ciagle w Unii Europejskiej.

To dobrze. Znaczenie instytucji Unii Europejskiej dla polskich spraw będzie rosło. Zarówno, jeśli chodzi o obronę ładu demokratycznego i prawnego (ile razy jeszcze przyjdzie upominać rząd polski, że łamie europejskie zasady, kierować sprawy do Trybunału, żądać wprowadzenia na zapisy polskiego prawa – środka tymczasowego) , jak i w sferze wspólnej, europejskiej polityki na rzecz rozwoju: od neutralności klimatycznej poczynając a na środkach dla Polski w przyszłym budżecie UE kończąc.

Unii nie można traktować wyłącznie jak źródła pieniędzy, ale przede wszystkim jako narzędzie dla polityk przyszłości.

Musimy być jednoznaczni w sprawach środowiskowych (czego nie ma wśród polskich posłów w PE). Musimy rozumieć przyszły, niezbędny cyfrowy deal ( szanse i zagrożenia – w rozumieniu tych spraw jesteśmy zacofani). Musimy mocniej wejść w innowacje (przychodzić z projektami biznesu i nauki po środki z Horyzontu Europa, czego ciągle w Polsce się obawiamy). I musimy być jednoznaczni w sprawach wartości, które cywilizacyjnie są oczywiste – jak prawa mniejszości, prawa uchodźców, prawa osób o różnych orientacjach seksualnych.

Piszę de facto o zadaniach polskich reprezentantów w Parlamencie Europejskim, bo – póki co – polski rząd raczej prowadzi grę na tzw.miękki „polexit”. Tym bardziej jest więc istotne, by w tych parlamentarnych zachowaniach można było wypracować przyszłą polską, lepszą obecność w UE.

Dziś każdy mówi o UE jako systemie wartości, ale w 2015 było to rzadkie…..

Po szóste.

Donald Tusk jest wartością dla obozu Wolnej Polski.

Nie tylko jako były premier, przewodniczący Rady Europejskiej, lider partyjny, obecny szef EPL na całą Europę, czy autor świetnej książki. Jest cenny, bo umie spożytkować własne doświadczenie dla nowego rozumienia otaczającej rzeczywistości. Jeszcze parę lat temu był właściwie w jakimś sensie głuchy na sprawy klimatyczne, czy cyfrowe – dzisiaj traktuje je jako jedne z kluczowych dla przyszłości. Jeszcze kilka lat temu, wydawało się, bardziej bronił Europy przed uchodźcami mówiąc (skądinąd słusznie) o potrzebie ochrony granic i bezpieczeństwie – dziś rozumie wagę spraw migracyjnych dla przyszłej równowagi demograficznej.

Dzisiaj dla Tuska jest oczywiste, że bezpieczeństwo i wolność można oraz trzeba próbować godzić, choć parę lat temu przesłanie europejskich chadeków mówiło, że bezpieczeństwo w wielu sytuacjach powinno być nadrzędne wobec wolności. A w Europie o nastrojach populistycznych, w wielu krajach potrzeba bezpieczeństwa wyparła i wypiera potrzebę wolności. Za bezpieczeństwo sprzedajemy (społeczeństwa) naszą wolność.

Tusk jest wyrazisty i ma kompas przyszłości. Ma siłę oddziaływania i staje się (także w Sieci) influencerem. Dlatego może zmieniać nasze myślenie. Dlatego – spokojnie, bez walki o wpływy – może stać się akuszerem nowej polityki w Polsce. Bo słusznie zauważa, że polityka w Polsce jest przestarzała, prowincjonalna…i potrzebuje nowego krwiobiegu idei oraz nowego przywództwa.

Dojrzałość pozwalająca szukać przyszłości – to wnosi dzisiaj Tusk do polskiej polityki. I to jest atut. Mam nadzieję, że pomysłu Bodnara na zainicjowanie strategicznej debaty o przyszłości, o swoistej wizji Polski 2035 roku – nie nazwie „ wizjonerstwem jako przejawem choroby”.

Po siódme.

No i wreszcie – prezydent. Przyszły Prezydent/Prezydentka Rzeczypospolitej i jego/jej uczciwe, godne, propaństwowe, proobywatelskie, proeuropejskie rządzenie.

Wszystkie atuty i siły Wolnej Polski, które wymieniam w tym tekście – mają o wiele większy sens, jeżeli efekty ich istnienia i funkcjonowania będą mogły kumulować się i rozwijać. A to zależy przynajmniej częściowo od Prezydenta/Prezydentki, od warunków dla wolności.

Dlatego jest jasne, że wybory i kampania prezydencka jest kluczowa dla przyszłości.

Nie tylko dla instytucjonalnego przyczółka demokracji, jaki urząd Prezydenta może tworzyć ( a prezydentura Dudy go nie tworzy, jest niszcząca dla przyszłości Polski), ale i dla wielu różnych, dobrych dla państwa inicjatyw. Nawet w warunkach ograniczonych prerogatyw, jakie urząd Prezydenta posiada można byłoby odnowić sens obywatelskiego państwa, zbudować szanse współpracy świata obywateli i świata państwowych urzędów, nastawić się na przyszłość, nie dopuszczać do najgorszej destrukcji prawa, sprawiedliwości, demokracji, a także bezpieczeństwa kraju oraz jego międzynarodowej pozycji.

Trzeba te wybory wygrać. I imperatyw wygrania powinien być silniejszy niż partyjne kalkulacje, czy indywidualne ambicje.

Czego Wszystkim Wam życzę na 2020 rok !!!!

Michał Boni
19 grudnia 2019

P.S. Już po napisaniu tego tekstu doszło do kompromitującej dla sejmowej opozycji nieobecności części posłów na głosowaniach nad porządkiem obrad.

To wstyd, ale z doświadczenia wstydu trzeba umieć wychodzić. Nadwyrężone zaufanie trzeba odbudować. Ze zdwojoną siłą. Pokazując, że bycie w parlamencie nie oznacza zerwania więzi z obywatelami, szczególnie z tymi, którzy są obywatelsko najaktywniejsi. Pokazując, że polityka, to nie „selfie”. Że polityka, to nie tylko występy w telewizji. Że polityka, to nie tylko szumne słowa. Że polityka – to determinacja w działaniu. A ponieważ w polityce liczy się obok determinacji także przypadek, to obowiązkiem staje się odporność na przypadki, albo ich pozytywne kreowanie.

Czego również życzę Wszystkim na nadchodzący rok !!!!

Michał Boni

 

naTemat.pl