Kaczyński z majtkami na głowie, zamiast maseczki

„Dziwimy się, że codziennie PADają szpitalne oddziały i inne placówki, a czym oni mają się chronić? Jak ten rząd się przygotowywał od miesięcy to teraz widzimy” – napisał na Twitterze internauta Rebeliant Marcin. Po chwili dodał: – „Ja bym chciał, aby to skomentował ten, co to tak się od miesięcy przygotowywał”.

Do wpisu dołączył pismo Państwowego Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego w Inowrocławiu. Poinformowano w nim o przydzieleniu 22 podległym mu przychodniom i oddziałom po pięć (!) maseczek ochronnych.

„Noooo, „bogato”. To jest kpina i potwierdza tezę o tekturowo-papierowym państwie”; – „Nie pozostaje nic innego, jak zacytować jednego z kłamców. Dworczyk: jesteśmy przygotowani na koronawirusa niezależnie od skali zachorowań, luty 2020”;

„Jak widzę „niepodległa” na dole to mam przed oczami niszczejące ławeczki i pensje PFN. Te 5 maseczek na placówkę to wygląda na ponury żart. Tylko, że to nie jest żaden żart…:(-;” – pisali internauci.

„5 sztuk maseczek dla każdego podmiotu leczniczego… Panie ministrze Szumowski, to prezent dla narodu na prima aprilis?” – gorzko podsumowała Hanna Lis.

Zjednoczona Prawica jest mocno podzielona w kolejnej sprawie. Tym razem chodzi o datę wyborów prezydenckich. Kurczy się bowiem grono polityków, którzy są za pozostawieniem obecnego terminu.

Twardy PiS

Wybory w maju chciałby nadal zorganizować Jarosław Kaczyński i najtwardsza część PiS. Powody? Tylko i wyłącznie polityczne. Duda w obecnych warunkach może mieć zwycięstwo niemal w kieszeni. W późniejszym czasie i po w pełni uczciwej kampanii jego klęska jest realna.

Poza tym bez wprowadzenia stanu wyjątkowego i bez samych wyborów mandat obecnego prezydenta wygaśnie. Co dodaje pikanterii całej sprawie to fakt, że w takiej sytuacji polskie prawo nie przewiduje, co robić. Możliwe, że obowiązki głowy państwa musi sprawować marszałek Sejmu. Nie jest to jednak pewne. Powyższy scenariusz to pole do popisu dla konstytucjonalistów.

Andrzej Duda miałby automatycznie przedłużony mandat, ale tylko gdyby wprowadzono stan wyjątkowy. Wtedy jednak pojawiają się inne problemy z funkcjonowaniem życie społecznego i gospodarczego, a ponadto datę wyborów trzeba przełożyć.

Epidemia – ratunek czy początek końca Zjednoczonej Prawicy?

W pełni pewnym terminem wyborów byłaby wiosna… 2021 r. Na to nie chce się zgodzić się Kaczyński. I to mimo tego, że dziś już nawet Pałac Prezydencki i otoczenie premiera Mateusza Morawieckiego są zdania, że wybory powinny odbyć się później.

Data wyborów może wywołać nowy konflikt w rządzie i Zjednoczonej Prawicy. Zmiany terminu elekcji chce też Porozumienie Jarosława Gowina. Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry jest w tej kwestii podobno rozdarta, ale raczej także patrzy na sprawę racjonalnie.

Obecna sytuacja pokazała współpracownikom prezesa PiS, że też jest co najmniej lekko oderwany od rzeczywistości. Możliwe, że to początek końca jego kariery, a ostatnie oszukanie opozycji to tylko łabędzi śpiew dawnego giganta.

– Nie wycofałam się ze startu w wyborach. Mówię to, co widzimy. Nie róbmy fikcji. Wybory 10 maja nie mogą się odbyć. Z kilku powodów. Przede wszystkim że w tym momencie powinniśmy zajmować się poprawieniem prawa tak, żeby pomóc Polakom, wszystkim Polakom, którzy na to czekają. Potrzebują tego Polacy, którzy tracą pracę, ci którzy prowadzą przedsiębiorstwa. Potrzebują tego wsparcia lekarze i pielęgniarki. I to powinien być nasz główny cel. Wyborów nie da się prowadzić, bo jesteśmy w stanu epidemii, nieogłoszonego, ale przecież mnie możemy wychodzić z domu, chodzić na spacery, dzieci nie chodzą do szkoły. Jest stan nadzwyczajny? Jest – stwierdziła Małgorzata Kidawa-Błońska w rozmowie z Piotrem Witwickim w „Graffiti” Polsat News.

– Tak. Tutaj nie ma żadnych wątpliwości [że jeżeli wybory prezydenckie odbędą się 90 dni później, nadal będę kandydatką]. Mam pełne wsparcie partii i mam wsparcie tych ludzi, którzy naprawdę w wielkiej ilości oddali głosy, żebym mogła zarejestrować swój komitet. To są tysiące Polaków i nie mogę ich zawieść – stwierdziła Małgorzata Kidawa-Błońska.

W czasie kryzysów pokurcze wychodzą na powierzchnie, jak glisty.

Kmicic z chesterfieldem

Walka z pisowską władzą sprowadza się do odkłamywania. Namiętność oszustwa i krętactwa wskazuje na ich impotencję kreacji. Dlaczego zatem takie zwiędłe fiuty rwą się do władzy?

Ich jedynym celem jest koryto. Takich dobrał sobie pachołków Jarosław Kaczyński, który jest nie dość zwiędły, ma ambicje manipulować, być inżynierem dusz, przekształcać innych na swój obraz – krasnala.

Piszę „krasnal” i bynajmniej nie chodzi o fizyczne wymiary tego stworu wyobraźni ludowej, ale intelektualne i duchowe wymiary.

Polską rządzi pokurcz.

Jak przeciwstawiać się takiej rzeczywistości pokurczonej? Na pewno nie można być reaktywnym, działać wg życzeń krasnalów i pachołków, nie wchodzić w ich buty.

Stanowić własne rozwiązania. Opozycja winna wychodzić do społeczeństwa z inicjatywami legislacyjnymi w sferze projektów społecznych, które odpowiadają na rzeczywiste potrzeby, a nie propagandowe zakłamanie.

Koronawirus obnaża władzę pisowskich pokurczów. Nie przygotowali kraju na epidemię, wszystko zostało odłożone bądź zgnojone, kwitnie tylko mitomania i zakłamanie.

Polityka impotencji Morawieckiego, Glińskiego, Szumowskiego i wizje…

View original post 703 słowa więcej

 

Dodaj komentarz